Rejsy morskie - tanie rejsy sprawdzonych firm

Reje - Wysoko nad pokładem (żaglowca)


Żeglowanie Pogorią, przepiękną barkentyną, wiąże się z obsługą żagli rejowych. Jest to świat, który jednych przyciąga i fascynuje, drugich przeraża wysokością, niebezpieczeństwem i ilością kolorowych linek do obsługi. Mimo trudności i niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą praca na rejach, większość z żeglujących na Pogorii choć raz była na górze i skosztowała tej przygody. Na czym polega praca na rejach? Jakie niesie niebezpieczeństwa i wyzwania?

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że nie ma obowiązku wchodzenia na reje. Nikt nie może nam tego nakazać i jest to zawsze nasza indywidualna decyzja. Owszem, praca na pokładzie, brasowanie rei, rozwijanie i zwijanie żagli, jest obowiązkiem. Ale wchodzenie na górę – już nie. Aby wejść trzeba mieć silne ręce i dobrą, ogólną kondycję fizyczną, choć nie aż tak dobrą jak się niektórym wydaje. By dostać się na górę trzeba pokonać od 10 do 30 metrów wysokości wspinając się po sznurowych drabinkach. Sam fakt, że można spaść i że trzeba ufać swoim rękom i nogom, jest bardzo ekscytujący (oczywiście jesteśmy także zabezpieczeni pasami bezpieczeństwa, ale to w zasadzie bardziej poczucie komfortu psychicznego). Do tego dochodzi wysokość i widoki z rei. Tak naprawdę to nie wchodzi się na reje po to by cię podziwiano, że się odważyłeś, czy po to by faktycznie wykonać swoją pracę. Wchodzi się, by znowu spojrzeć na pokład z góry, zobaczyć co jest „za horyzontem”, poczuć przygodę i adrenalinę, by pożeglować choć kilka chwil znajdując się kilkadziesiąt metrów nad wodą. Co się wtedy czuje? Najlepiej sprawdzić samemu, ale uczucie jest niesamowite. Szczególnie na najwyższej rei na jej noku, kiedy już nie da się ani dalej, ani wyżej, dookoła powietrze i tylko perta pod stopami, i reja pod brzuchem.

Kiedyś w nocy w pośpiechu zwijaliśmy żagle rejowe, bo szła burza. Pracowałam sobie spokojnie na noku, pokład i reje oświetlone, a dookoła ciemność. W pewnej chwili kątem oka dostrzegłam jakiś ruch w powietrzu, w przestrzeni poza żaglowcem. Odwróciłam głowę i zobaczyłam ogromny, oświetlony statek pasażerski przepływający bardzo blisko wzdłuż burty Pogorii. Miałam wrażenie, że mogę go dotknąć. Ciekawa też była wymiana spojrzeń z pasażerami znajdującymi się w kajucie na statku….

Na morzu zawsze najważniejsze jest bezpieczeństwo, dlatego z rejami związanych jest wiele zasad, mających na celu jego poprawienie. Przede wszystkim ważne są pasy asekuracyjne. Każdy powinien mieć własne, specjalnie dopasowane, tak by ciasno przylegały do ubrania. Pasy mają tzw. „wąsy”, czyli liny zakończone karabińczykiem, którym należy się przypiąć. Wchodząc na reje po wantach (drabinkach) można się przypinać już wtedy, ale większość robi to dopiero wyżej, przy pokonywaniu salingów, i przed samym wejściem na reję. Na górę wchodzimy zawsze od strony nawietrznej. Pomaga to, ponieważ wiatr i przechył dociskają do drabinek. Reje mają wzdłuż swojego drzewca przeciągniętą tzw. lifelinę, do której należy się wpiąć wąsami pasów bezpieczeństwa, zanim się stanie nogą na percie, czyli linie biegnącej pod reją, służącej do chodzenia. Chodzenie po rejach to tak naprawdę chodzenie stopami po percie, a brzuchem przesuwanie się po rei, trzymając się jaksztagów – „rurek” czy też uchwytów przyczepionych do drzewca rei. Do jaksztagów jest także przywiązany żagiel. Jedną rękę ma się prawie non stop zajętą, żeby się trzymać, a drugą się odwiązuje lub przywiązuje sejzingami żagiel. Do tego wszystko się buja o wiele bardziej niż na pokładzie. Czasem kiwnie mocniej i trzeba mieć refleks, i siłę, żeby się szybko przytrzymać. Jeśli wchodzimy na reję, na której ktoś już jest, to ostrzegamy głośno: ”uwaga wchodzę”. Jest to ważne, ponieważ jak ktoś wchodzi, to osoba stojąca na linie może się zachwiać, stracić równowagę, a w rezultacie odpaść od rei i zawisnąć na pasach bezpieczeństwa.

Gdy „szkrabanty wantowe”, jak to czule mówił jeden kapitan, są na rejach, na dole z pokładu zawsze obserwuje ich oficer wachtowy, nierzadko kapitan i reszta załogi. Jest to nie tylko podyktowane ciekawością jak idzie praca na górze, ale przede wszystkim bezpieczeństwem. Obserwacja daje możliwość wysłania kogoś z załogi stałej na pomoc lub podjęcie innych działań. Raz, będąc na górze, miałam straszny katar. Chusteczki higieniczne szły w ruch i w pewnym momencie uciekały na wietrze za burtę. Po zejściu na pokład podszedł do mnie kapitan i żartobliwym tonem udzielił mi nagany: „Malina, nie wolno smarkać na rejach bo my na dole myśleliśmy, że żagle się rwą na strzępy!”

Jeśli chodzi o strój, to trzeba pamiętać, że będziemy się wspinać, wobec tego z pewnością się zgrzejemy. Dlatego też nie należy się za ciepło ubierać idąc na reje. Do tego, im więcej szalików, czapek, rękawiczek itd. tym łatwiej się zaplątać i o coś zahaczyć, a tym trudniej się poruszać w gąszczu want i lin. Nie twierdzę, że nie należy ubrać czegoś ciepłego, ale ograniczyć garderobę do minimum. Włosy powinny być związane i schowane pod czapką (zaplątanie się ich w wanty jest bardzo nieprzyjemne). Bardzo przydatne są rękawiczki bez palców – o wiele mniej wtedy bolą dłonie. Na nogi koniecznie wkładamy wygodne sportowe buty – ani klapki, ani kalosze nie nadają się absolutnie. Trzeba pamiętać jeszcze o tym, że wszystko co ze sobą weźmiemy na górę, np. okulary słoneczne czy aparat fotograficzny, powinno być do nas przywiązane. Nie tylko chodzi o to, że zepsuje się jeśli spadnie, ale też może kogoś na pokładzie uderzyć.

Nie zawsze osoby, które zwyczajowo wchodzą na reje, zrobią to w każdych warunkach. Są sytuacje, gdy mogą być zmęczone, albo zwykłą pracą, albo chorobą morską. Wtedy kapitan nie powinien być niezadowolony czy oburzony z tego powodu, bo każdy sam indywidualnie ocenia swoje siły. Lepiej nie wejść i nie sklarować żagli, niż wejść, i zrobić kłopot tym, którzy będą musieli po nas poprawiać, albo co gorsze, ze zmęczenia odpaść od rei (spadnięcie z rei fachowo nazywa się odpadnięciem). Dlatego właśnie każdy powinien się zastanowić i ocenić swoje siły, zanim wejdzie na górę. Ale pomimo wszystko, wierzcie mi, że warto, bo praca na rejach, to połączenie ciężkiej pracy z ogromną przyjemnością i satysfakcją.

Alina „Malina” Raduła



DOŁĄCZ DO GRUPY TANIE REJSY NA FACEBOOKU I PROMUJ SWOJE REJSY
(grupa liczy 14 tysięcy członków szukających atrakcyjnych rejsów): Tanie rejsy na FB
Uwaga: warunkiem korzystania z tej grupy jest atywne zamieszczanie ogłoszeń w serwisie TanieRejsy.pl


Polub naszą stronę:

4 Sailing - Alina Raduła
ul. Modra 90/2, 02-661 Warszawa

mail: biuro@tanierejsy.pl
tel.: 607 595 615
Strona na Facebooku: facebook.com/tanierejsy
NIP: 929-102-69-30

rejsy morskie w Chorwacji | rejsy morskie w Grecji | rejsy po Bałtyku | rejsy żeglarskie po Morzu Północnym | rejsy morskie na Karaibach
rejsy żeglarskie w Tajlandii | rejsy morskie na Morzu Śródziemnym | rejsy morskie wzdłuż Europy | rejsy śródlądowe | rejsy regaty
rejsy morskie na Wyspach Kanaryjskich

© Copyrights 2007-2024 TanieRejsy.pl




[akceptuję] Strona obsługuje pliki cookies. Jeżeli chcesz korzystać z serwisu, musisz wyrazić na to zgodę. Możesz także zmienić ustawienia dotyczące cookies. Więcej informacji na stronie polityka cookies.