Czyli jak pływać TANIO i bezpiecznie, jak wybrać solidnego organizatora, i inne żeglarskie wpisy.
Home
 

Żeglowałam na Darze Młodzieży!

Dar Młodzieży to fregata trójmasztowa, z niemal samymi żaglami rejowymi – ogromna gratka dla kogoś kto uwielbia chodzić po rejach tak jak ja. Dlatego gdy nadarzyła się ta niezwykła okazja, by pożeglować Darem, to nie zastanawiałam się. Mimo nielicznej załogi (na 130 ok. miejsc było nas 26 osób w pierwszym i 45 w drugi etapie) daliśmy sobie radę: chodziliśmy po rejach, stawialiśmy żagle, myliśmy codziennie rano pokład, sprzątaliśmy pod pokładem i wykonywaliśmy drobne prace bosmańskie, bawiąc się przy tym wyśmienicie! Nawet obieranie ziemniaków należało do przyjemności gdyż robiła to cała załoga wspólnie razem (standardowo jedna wachta, ale że było nas tak mało to wszyscy) i była to okazja do wspólnych rozmów i śmiechów.

Dla załogi stałej ten rejs również był nowym doświadczeniem. Nie wiedzieli jak nas traktować. Na pewno nie jak turystów, bo wiadomo, że mamy żeglować i pracować, ale również nie jako kadetów, na których można krzyczeć i rozkazywać. Więc jak?  Przez pierwsze dni załoga stała usilnie mówiła do nas ‚proszę państwa’. Udało nam się to w końcu wyplenić i uświadomić im, że mają do nas mówić na ty, zachowując przy tym z naszej strony zwrotnie formę ‚panie oficerze, panie bosmanie’ choć i to tylko do czasu. A że nie bardzo mogli (w ich odczuciu) nam rozkazywać, to usilnie stosowali formę ‚proszę’ odmieniając ją na różne sposoby. I tak oto prosili żebyśmy już może wstali i poszli myć pokład, albo prosili żebyśmy stawili się na posiłkach lub prosili żebyśmy wyszli na alarm do żagli – co nas setnie bawiło i staraliśmy się ich przekonać by jednak nas trochę ostrzej traktowali. Dla odróżnienia od załogi stałej i szkolnej (kadetów) zamiast ‚proszę państwa’ zaczęli nas wołać per ‚żeglarze’; była więc zbiórka ‚wszystkich żeglarzy przy grotmaszcie’, i było zaproszenie ‚wszystkich żeglarzy do obierania ziemniaków’.

Różnica była także w naszym podejściu do pracy na żaglowcu. Kadeci przeważnie są tam po to, by odbębnić staż. Trzeba ich zapędzać do pracy i wydawać rozkazy. My garnęliśmy się do pracy i sami rozglądaliśmy za czymś do zrobienia. Takie podejście wzbudziło ogromną sympatię załogi stałej, zupełnie nie przyzwyczajonej do takich sytuacji, że za bosmanem ciągnie się tłumek ludzi proszących o jakieś prace bosmańskie. ?Dla nas rejs z Wami to były wakacje. Sami chcieliście pracować, nie trzeba było na Was krzyczeć, popędzać. Oby więcej takich rejsów było! – takie głosy słychać było wszędzie. W ten właśnie sposób zmniejszył się dystans pomiędzy nami: oni (załoga stała) nam nie rozkazywali tylko prosili i traktowali nas na większym luzie, a my sami rozglądaliśmy się za pracą mając niesamowity ubaw i odczuwając radość i wdzięczność że tam jesteśmy. Dzięki temu rejs był naprawdę przemiły.

Dni Morza w Szczecinie

Podczas Dni Morza w Szczecinie gwiazdą wieczoru nie była występująca na scenie Budka Suflera. Gwiazdą wieczoru był Dar Młodzieży, a konkretnie następujący po koncercie nasz pokaz stawiania żagli przy kei. Szczecinianie i zgromadzeni na kei goście mogli podziwiać jak jednakowo ubrani w służbowe, białe drelichy wchodzimy na reje, rozsejzingowujemy żagle rejowe, a potem je stawiamy. W górę poszły również sztaksle.

Wchodzenie na reje w świetle jupiterów, pod okiem wielu kamer telewizyjnych, w rytm lecących z głośników utworów Ryczących Dwudziestek – bezcenne! Razem z nami wchodził na Krojcmaszt Prezydent miasta Szczecina, Piotr Krzystek. Odczuwaliśmy wzruszenie i przeogromną radość, że uczestniczymy w czymś wielkim, ciekawym i ważnym. A do tego wyśmienicie się bawiliśmy.

Rejs odbył się w czerwcu 2008 i był pierwszym z cyklu rejsów „dla żeglarzy” tj. nie dla kadetów szkół morskich, organizowany przez Andrzeja Szklarskiego ze Szkoły Morskiej w Gdyni. Od tamtej pory raz do roku odbywa się taki rejs, obecnie na początku sezonu czyli w marcu.

Alina „Malina” Raduła

Off 

31/03/2010 This post was written by Categories: Relacja z rejsu Comments are off for this post


Top